Wiosenne zwyczaje – powitanie wiosny w czasach naszych praprzodków i dziś
Za nami 21. marca czyli pierwszy dzień kalendarzowej wiosny. Przyroda budzi się do życia, a i spragnieni wiosennego słońca ludzie wypatrują z nadzieją w niebo. Z początkiem wiosny wiążą się różne zwyczaje i tradycje, które jak mogłoby się wydawać przyjęły się ledwie kilkaset lat temu. Jednak ich początki sięgają czasów pierwszych Słowian.
21. marca Słowianie obchodzili Jare Gody czyli święto na cześć boga płodności, młodości i młodzieńczej witalności, Jaryły. Drugi człon nazwy „God” oznacza „rok”, czyli obchody pierwszego dnia wiosny miały zapewnić płodny, dobry rok. Jako, że Słowianie wierzyli w wielu bogów, demony i inne magiczne istoty spora liczba zwyczajów odnosi się właśnie do tych postaci. Ale część tradycji pochodzących jeszcze z czasów naszych słowiańskich przodków przetrwała do dzisiejszych czasów, z czego często nie zdajemy sobie sprawy.
Topienie Marzanny
Pierwszym ze zwyczajów było palenie i topienie Marzanny, czy Mory – kukły przedstawiającej słowiańską boginię zimy i śmierci. Według tradycji dzieci nosiły słomianą Marzannę po wiosce i zanurzały w każdej napotkanej wodzie, czy to kałuża, staw, bądź jezioro. Wieczorem do obrzędów dołączali dorośli, którzy poza terenem wioski podpalali gałązki jałowca, a także i samą Marzannę. W końcu szczątki kukły lądowały w rzece, ewentualnie w jeziorze. Szczególnie istotne było żeby nie dotknąć zatopionej kukły – według wierzeń miało to zwiastować uschnięcie ręki dotykającego. Nie wolno też było na nikogo zerkać. Najlepszym sposobem było patrzenie pod nogi. Również dlatego, że przepadnięcie przez kamień czy po prostu potknięcie w drodze do wioski sugerowało, że nieszczęśnik może nie dożyć kolejnych Jarych Godów.
Zwyczaj ten był jeszcze do niedawna żywy, a dzieci w przedszkolach czy szkołach stroiły Marzanny i wraz z nauczycielami wybierały się na spacer i wrzucały kukły do okolicznych rzek. Jednak coraz częściej rezygnuje się z tej praktyki.
Gaik lub Chojna
Po spaleniu i utopieniu Marzanny dziewczęta i chłopcy udawali się do lasu skąd przynosili młode drzewka, stroili je, a następnie obnosili dookoła wioski. Towarzyszyło temu muzykowanie i tańce. Po zakończeniu zabawy drzewka wracały do lasu, w którym odtąd spotykali się zakochani i narzeczeni, którzy prosili boginię Dziewannę o błogosławieństwo. Dziś podobny obrządek odbywa się jeszcze gdzieniegdzie i nosi nazwę Chodzenie z Królową. Niektórzy twierdzą również, że ten zwyczaj pradawnych Słowian stał się podwaliną dla dzisiejszych palm wielkanocnych.
Wiosenne porządki
Porządki współcześnie są rzeczą oczywistą. Jednak dla dawnych Słowian sprzątanie domostw po zimie miało znaczenie rytualne. Dokładne pozamiatanie i okadzenie domu miało wypędzić złe duchy, które dostawały się do niego podczas zimy. Dotyczyło to również szaf, dlatego prano wszystkie ubrania.
Pisanki dawnych Słowian
Czymże byłyby Jare Gody bez jadła i napojów? Suto zastawiony stół był ważną częścią słowiańskich świąt. Tradycyjnie w pierwszy dzień wiosny spożywano kołacze, okrągłe placki z mąki pszennej lub żytniej. Sam kołacz był ciastem, które pieczono także z okazji innych świąt i na wesela. Głównym elementem odświętnego wiosennego posiłku były jednak kraszanki czyli kurze malowane jaja. Symbolom i kształtom znajdującym się na nich przypisywano magiczne znaczenia. Niezmiennie od czasów Słowian jaja symbolizują nowe życie, najbardziej kojarzą się z wiosną i płodnością.
Tradycja malowania jajek została przejęta przez Kościół chrześcijański około XIV wieku mimo początkowej niechęci. Wyrażono zgodę na malowanie i spożywanie jaj pod warunkiem poświęcenia ich. Długo jednak podnosiły się głosy sprzeciwu wobec pisanek ze względu na ich pogańskie pochodzenie i nadawanie im magicznych znaczeń.
Dziś malowanie jaj nadal jest ważną wielkanocną tradycją, w wielu regionach Polski odbywają się konkursy na najpiękniejsze kraszanki czy pisanki. Kolorowych jajek nie może także zabraknąć w wielkanocnych koszyczkach.
Śmigus Dyngus kiedyś i dziś
Jeśli wydawało się wam, że tradycja polewania się wodą w wielkanocny poniedziałek jest stosunkowo młoda to zdziwić może fakt, że wywodzi się ona z czasów pierwszych Słowian. W kolejnym dniu po Jarych Godach wychodzono nad wodę by smagać się po nogach witkami z brzozy i polewać wodą. Rytuały te miały na celu oczyszczenie ciała i duszy, a pannom miały zapewnić zamążpójście. Aby uniknąć dalszego polewania wodą należało obdarować towarzyszy kolorowymi jajkami. Drugim ważnym zwyczajem tego dnia było odwiedzanie sąsiadów i poczęstunki. Również ten element świętowania nie był przychylnie traktowany przez kościół, ponieważ jak można przeczytać w dokumencie jednej z polskich diecezji „Swawole i dręczenia takie nie odbywają się bez grzechu śmiertelnego i obrazy imienia Boskiego.” Jednak tradycja tak zakorzeniła się w społeczności, że przetrwała aż do dzisiejszych czasów. Może w ostatnich latach jest bardziej symboliczna, bo na ogół zamiast ochlapywania się wodą z rzeki czy jeziora używa się tylko małych plastikowych „sikawek”, ale jeszcze kilka lat temu w Śmigus Dyngus polewanie dziewczyn wodą miało bardziej powszechny charakter. Niejednokrotnie w ruch szły wiadra, konwie, czy węże ogrodowe.
Mimo, że czas nieustannie płynie, zmieniają się okoliczności, co roku możemy się cieszyć z nadchodzącej wiosny, a pewne tradycje pozostają od setek lat niezmienne. Do nas należy przekazywanie ich kolejnym pokoleniom i tłumaczenie skąd się wzięły i dlaczego należy je pielęgnować. A należy dlatego, że „Naród bez przeszłości, bez tradycji, bez kultury nie jest szanowany przez nikogo.”.
Jeśli zaciekawiła Was tematyka zwyczajów i wierzeń dawnych Słowian zapraszamy do jaworzańskiej biblioteki, gdzie znajdziecie książki opisujące tradycje i obrzędy, a także wierzenia naszych Przodków.

Źródła:
Piesta J., Pozostałości z przedchrześcijańskich wierzeń słowiańskich w dzisiejszej polskiej tradycji ludowej, Bielsko Biała 2003
Pisarzak M., Błogosławieństwo pokarmów i napojów wielkanocnych w Polsce, “Ruch Biblijny i Liturgiczny” (43), 1993